Homoseksualizm musi być nudny. Jak dobrze być heteroseksualnym! Homofob? Skądże. Jestem raczej z tych, którzy za św. Augustynem, wyznają zasadę oddzielania człowieka od jego poczynań.

Dlaczego taki wstęp? Jako mężczyzna cieszę się ogromnie, że od najmłodszych lat moją fascynacją były kobiety. Najpierw mama, obie babcie, kuzynki, koleżanki z podwórka, byłe dziewczyny, żona, koleżanki z pracy. Każda z napotkanych na mojej drodze życia kobiet stanowiła jakąś wartość. Od każdej czegoś się dowiedziałem, nauczyłem.

Kobieta czyni świat piękniejszym – jest wrażliwsza na piękno, ma poczucie estetyki bardziej wysublimowane niż nasze męskie oko. W towarzystwie kobiet nie wypada. Nie wypada być niekulturalnym, niemiłym, grubiańskim. To niezmiernie fajne, że są na tym ziemskim padole Istoty, przy których mężczyzna musi się „pilnować”.

Przy kobiecie należy trzymać fason, motywować się do tego, aby sprostać jej oczekiwaniom, by się podobać i zaimponować. Zobaczcie, jaki wpływ na życie mężczyzn mają kobiety? Gdyby był on znikomy, tak ogromna populacja mężczyzn nie łączyłaby się w pary decydując się na wspólne, nierzadko wcale niełatwe życie. Nawet w szpitalach do chorych udają się każdego dnia pielęgniarki – nie pielęgniarze. Mają większą empatię, potrafią współczuć, podtrzymać na duchu, dodać energii nawet niekiedy zwykłym uśmiechem. Odnoszę wrażenie, że kiedy kobieta się śmieje, to świat się śmieje. Uczynić świat pięknym potrafią w znacznej mierze właśnie kobiety. Ktoś powie: „opłacony damski klakier”  szybko odpowiem człowiek, który dostrzega i docenia w życiu status i ogromnie niedocenianą rolę kobiety. To niezmiernie miłe, kiedy wchodzisz do biura i witają cię spojrzenia pracujących tam pań.

Moja mama prowadząc działalność gospodarczą zawsze, kiedy przychodziło jakieś mało istotne pismo z Urzędu Skarbowego, wysyłała mnie. Załatwiałem sprawy „od ręki”. Głos, uśmiech, miłe słowo – kobiety to lubią. Ale z drugiej strony, dlaczego by tak nie postępować na co dzień?

Telefonuje do mnie ostatnio koleżanka z pracy, z jakimś drobiazgiem. Mam taki zwyczaj, że najczęściej naprędce wymyślam zdanie powitalne, po czym odbierając mówię: „witam najpiękniejszą blondynkę w Polsce centralnej!”. Rozmowa nabiera od razu właściwy bieg. Komplemenciarz? Też nie, ale jako ktoś, kto wdepnął w motywację na poważnie, myślę sobie, że fajnie jest „spinać się”, a nie odpuszczać sobie na każdym kroku.

Wciąż rozwijam swój intelekt, praktykuję erudycję, zmuszam szare komórki do działania, przez kogo? Przez kobietę! Mają one również coś, czego nam najzwyczajniej w świecie nie dostaje: zdolność przewidywania, wyczuwania ludzi i ich intencji. Ileż to godzin spędzonych z kolegami na opracowaniu strategii podrywu, który miał być potwierdzeniem, że to ja rozdaję tutaj karty. Zawsze było odwrotnie, nie tak jak przypuszczałem. Pamiętam, że kiedyś umówiłem się na spotkanie z dziewczyną studiującą medycynę. Wydawała mi się ogromnie atrakcyjna, ale jakoś przygniatała mnie myśl, o czym ja będą z nią rozmawiał – fircyk w zalotach. Przygotowałem sobie z anatomii kilka ciekawostek i naprzód przygodo! Jakież zaskoczenie mnie dopadło, kiedy wplatając w swoje wypowiedzi podczas spotkania, wyżej wspomniane informacje, usłyszałem „porozmawiajmy o czymś ciekawszym, ilość godzin anatomii na studiach jest wystarczająca”. 

Z jednej strony chciałem zaistnieć, partycypować w jej świecie, z drugiej nie wziąłem pod uwagę tego, że ostatecznie liczy się człowiek. Można by o kobietach pisać wiele, zresztą uczynili to znacznie więksi niż skromny autor powyższego artykułu. Mężczyzno, jeśli masz kobietę, dla której warto wstać rano, warto się starać, nie poddawać jakimś chwilowo opanowującym cię namiętnościom to masz w życiu sens. I bez względu na to czy jest ona młoda, piękna i atrakcyjna, czy może chyli się już, bo wiek i choroby zostawiły na niej swoje znamię. Na koniec pozwolę sobie nieco przerobić stare porzekadło „kto przyjaciela znalazł, skarb znalazł”. Kto kobietę znalazł, ten skarb znalazł i radzę go z rąk nie wypuszczać. Utrata kobiety, to jak utrata cennego skarbu – traci się wówczas poczucie sensu wszelkich dążeń i wysiłków, a nade wszystko sensu życia! 

Kliknij na wybraną ikonę poniżej aby udostępnić ten artykuł.

Krzysztof Bogalecki

Absolwent wydziału filologii polskiej UMK w Toruniu. Pracę magisterską poświęcił badaniom z zakresu fonetyki i fonologii. Swoje zawodowe życie dzieli między byciem: nauczycielem, dziennikarzem i prezenterem radiowo-telewizyjnym. Jako skuteczny mówca realizuje swoje talenty na ogólnopolskich scenach jako konferansjer. Na potrzebę dobrych produkcji telewizyjnych, bywa też aktorem.
Zmień czcionkę
instagram