snow-man-3008179_1920

Zachwyć się!


 

Językoznawcy, semantycy z pewnością zaklną w myślach, kiedy przeczytają następne zdanie. Otóż nie mogę i jakoś nie chcę zgodzić się z definicją słowa „zachwyt”, zawartą w Słowniku Języka Polskiego. Według tego źródła to uczucie uznania dla kogoś lub czegoś. Nie wiem dlaczego, ale jakoś mi to nie pasuje, no dobrze, może połowicznie się z tym zgodzę.

Tak zupełnie serio: kiedy ostatni raz się zachwyciłeś? Wyraziłeś zachwyt? Pytam o to, ponieważ wcale nie mam na myśli zeszłorocznych wakacji, nowego nabytku, podwyżki pensji, emerytury (jeśli to w ogóle możliwe), ale o taki zwyczajny, codzienny, taki twój. No ale czym się tu zachwycać, gdy już szron na głowie, już nie to zdrowie?

Drodzy Państwo, otóż pragnę was poformować, że każdego dnia, bez wyjątku, znaleźć możecie od kilku do kilkudziesięciu okazji do zachwytu. Podkreślę tu wyraz okazja, bowiem to ona skłania do czegoś pozytywnego. Powód raczej kojarzy się czymś mniej przyjemnym, pozytywnym. Gdybym za czasów premiera Donalda Tuska, będąc nim właśnie usłyszał sławetne, jak żyć, Panie Premierze? A doskonale znam kontekst tego pytania i środowisko, w którym zostało ono „pod kamery” powiedziane, odpowiedziałbym: szczęśliwie! Na szczęście nie musimy politykować, a za księdzem Twardowskim zawołać możemy, że od polityki uciekamy jak od jasnej cholery! Prawdą zatem jest, że ci, którzy mniej wiedzą, spokojniej śpią.

Powróćmy zatem do filozofii pierwszej, w której to Platon twierdził, iż zdumienie daje początek filozoficznej refleksji. Zdumienie, czyli nic innego, jak synonim zachwytu. Jeśli nic cię nie zastanawia, nie zdumiewa, nie masz szans na życie refleksyjne, pełne ciekawych doznań, przeżyć i myśli, które chcemy czy nie chcemy, nas konstytuują. 

Człowiek współczesny wkracza w niebezpieczną pułapkę. Twierdzi, bo bywa tak coraz częściej, że jest w stanie wszystko wyjaśnić. Rzeczywistość dla niego to banalna układanka, którą trzeba poskładać, aby stworzyła wyraźny obraz. Nasz świat stanowią rzeczy, na których skupione są nasze myśli. Świat ten bywa raz mniejszy, raz większy. Wszystko zależy tu od pełnionej funkcji, stanowiska w pracy, statusu materialnego. Jakież to szare, smutne, przede wszystkim jednak niebezpieczne! Szukamy wytłumaczenia na każdą okoliczność, jakbyśmy coraz częściej bali się zaskoczenia. Jednak, tuż za zaskoczeniem stoi zadziwienie, zachwyt.

Małe ćwiczenie, polecam każdemu czytającemu – do odrobienia, zaraz po skończonej lekturze artykułu. Usiądź, odłóż wszystko na bok i pomyśl o swoim życiu. Nie o swojej przyszłości, na niej koncentrujemy się najczęściej, przez co ucieka nam tak bardzo cenna teraźniejszość. Także nie o tym, co jest tu i teraz, ale wejrzyj w swoją przeszłość, dokąd tylko sięgniesz pamięcią i odnieś ją do momentu, w którym jesteś teraz.

Jestem przekonany, że większość jeśli nie wszyscy stwierdzicie, że układa wam się w to w spójną, sensowną i logiczną całość. Zawsze, kiedy to robię, komentuję w myślach, czasem nawet słownie lepiej byś tego Krzyniu nie wymyślił. Jest to świetna wyjściowa do zachwycenia się tymże faktem! Żyjesz? Jesteś zdrowy? Cały? Mówisz? Słyszysz? Chodzisz – czasami może z problemami, ale chodzisz! Zachwyć się tym! Podaję najbardziej banalne okazje do zachwytu, a ileż ich jeszcze możecie znaleźć? Mnóstwo, ogrom. Płynie z tego kolejna korzyść. Zaczynasz doceniać, dostrzegać to co masz, nawet jeśli wydaje ci się, że masz niewiele. Pojawi się uśmiech i satysfakcja gwarantowana!

Kiedy jest śnieg, ciesz się, że jest śnieg. Kiedy słońce, wygrzewaj się w nim, kiedy tylko możesz, jeśli skropi cię rzęsisty deszcz, doceń to, a kiedy liście lecą z drzew też odnajduj w tym pozytywne aspekty pięknej jesieni. A podobno nasza, polska jesień jest najpiękniejsza. Pamiętam kiedyś podróż, bardzo krótką z moim serdecznym kolegą. To była wiosna, ona raczej nigdy nie wyglądał mi na wrażliwego, ani takiego, co podniecałby się widokiem zielonych pół, które podczas naszej jazdy samochodem mijaliśmy. W pewnym momencie stwierdził, on, który podróżował wiele i w różnych miejsca bywał: kurcze, ale ta Polska jest piękna! Niby banał, ale widziałem na jego twarzy autentyczny zachwyt, radość, którą mnie zaraził. Wiele razy w myślach do tej sytuacji wracałem, sam nie wiem dlaczego? Może to był zachwyt jego zachwyceniem? Skoro tak niewiele trzeba do tego, by złapać głęboki oddech podziwu i wykrzyknąć za Julianem Tuwimem, jadącym krakowskim tramwajem, jakie to szczęście, że krew jest czerwona, to o ileż więcej zachwytów w swoim życiu znajdziesz TY?

Kliknij na wybraną ikonę poniżej aby udostępnić ten artykuł.

Krzysztof Bogalecki

Absolwent wydziału filologii polskiej UMK w Toruniu. Pracę magisterską poświęcił badaniom z zakresu fonetyki i fonologii. Swoje zawodowe życie dzieli między byciem: nauczycielem, dziennikarzem i prezenterem radiowo-telewizyjnym. Jako skuteczny mówca realizuje swoje talenty na ogólnopolskich scenach jako konferansjer. Na potrzebę dobrych produkcji telewizyjnych, bywa też aktorem.
Zmień czcionkę
instagram