Opowiedz nam coś o sobie. O swojej niepełnosprawności.
Witajcie! Jestem osobą niepełnosprawną od urodzenia, nie śpieszyło mi się na ten świat, siłą mnie tutaj zaprosili, dlatego jest jak jest. Słabo widzę, problemy z równowagą, otyłość, MPD to tak w skrócie mój balast chorobowy. Z biegiem lat przybyły mi też i inne choroby. Staram jednak nie przejmować się tym, tylko dziękuję Bogu, że nie jest gorzej…Kocham czytać, pisać, rozmawiać z drugą osobą. Nie pogardzę dobrym filmem, lubię też spacery i koty. Jestem maniaczką świeczek zapachowych☺

Jesteś uczestniczką Warsztatów Terapii Zajęciowej (WTZ). Opowiedz coś o nich.
Na WTZ jest nas 45 osób niepełnosprawnych, z różnymi schorzeniami. Mamy 8 pracowni: plastyczno-rzeźbiarska, usprawniania społecznego i zawodowego, rewalidacyjno-diagnostyczna, artystyczna, techniczna i ceramiczna, ogrodnicza, krawiecka i gospodarstwa domowego. Na tych pracowniach, pod czujnym okiem pań instruktorek uczestnicy biorą czynny udział w zajęciach. Np, robimy różne wytwory na wystawy okolicznościowe, dbamy o ogródek, gotujemy drobne posiłki, poznajemy tajniki pracy w glinie itp. To wszystko zależy od specyfiki pracowni no i pory roku. Dany uczestnik na pracowni może być maksimum trzy lata. O tym kiedy ma ją zmienić decyduje Rada Programowa, czyli wszyscy pracownicy. Mamy też salę rehabilitacyjną gdzie pod czujnym okiem rehabilitanta mamy codziennie zajęcia (gimnastykę). Oczywiście bardzo często odbywają się też zajęcia z warsztatowym psychologiem. Mamy też kaplicę, do której każdy ma wstęp. Kiedy pozwala pogoda chodzimy na spacery, raz w roku organizowaną mamy kilkudniową wycieczkę. Bywają też i jednodniowe wyjazdy np. do kina.

Teraz kiedy jest pandemia WTZ działa na grupy, tzn jeden tydzień przyjeżdża część uczestników a w kolejnym tygodniu druga tura. Niestety już dwa razy Warsztat był zamknięty, a wiem, że przed nami kolejne, długie wolne dni.

Macie tam pracownie w których doskonalili umiejętności. Jakie? W Jakiej Ty jesteś?

O pracowniach opowiedziałam w poprzednim pytaniu. Ja jestem na pracowni krawieckiej. Tam poznaję prace z igłą i nitką. Ostatnio próbowałam też robić na szydełku i drutach, a także makramę. Cieszę się, że się tam znalazłam bo mogę poznać wiele nowych rzeczy, choć krawcowa ze mnie marna. Ktoś mi powiedział – zmień pracownię jak ci się nie podoba. Jednak mi się bardzo podoba, to jest niesamowite jakie cuda można stworzyć, jaka radość jest kiedy udaje się zrobić choć drobną rzecz! Po za tym na pracowni krawieckiej uczymy się także obsługi pralki, a później żelazka.

Opowiedz o jednym dniu na WTZ.
Na warsztat przyjeżdżam busem przed godziną 8.00, potem jest chwila na herbatę i ploteczki z koleżankami. Ok. 8.15. przychodzą panie i rozpoczynają się zajęcia. Ja, akurat zaraz z rana idę na rehabilitację – tzn przez około godzinę mam gimnastykę, ćwiczę na bieżni, materacu, rowerku, czasem kiedy coś mocno boli mam masaż. O 10.00 jest pół godziny przerwa na śniadanie. O 10.30 mamy ciąg dalszy zajęć, o godzinie 12.30 jest przerwa kawowa, lub obiadowa (w zależności, czy dziś gospodarstwo domowe coś serwuje). O godzinie 13.00 dalsze zajęcia, a właściwie to sprzątanie pracowni – musimy zadbać o stanowisko pracy, pościerać kurze, pozamiatać, czasem umyć podłogę. No i o 13.30 rozjeżdżamy się do domów. To jest taki ogólny zarys, ponieważ w czasie zajęć organizowane są też spacery, zajęcia z psychologiem, no i każdy z nas musi brać udział w codziennej rehabilitacji. Czasem jeszcze wpadną zajęcia na innej pracowni (bywa, że ktoś jest gdzieś potrzebny do pomocy, bo np, jest robota, a uczestników mało). Tak więc bywają takie dni, że na swojej pracowni czasem nie zrobi się praktycznie nic.

Co Tobie daje uczęszczanie na te zajęcia?

Bardzo się cieszę, że jeżdżę na warsztaty. Przede wszystkim uczę się tam wciąż nowych rzeczy, mam rehabilitację no i czuję się potrzebna. A poza tym jestem wśród ludzi takich jak ja, jestem rozumiana, nikt się nie śmieje z tego jak wyglądam. Dzień jest też wypełniony.

Wyobrażasz sobie życie bez tych zajęć i kolegów?

Wiem, że przyjdzie pewnie dzień, kiedy będę musiała odejść z WTZ, jednak o tym nie myślę. Nie wyobrażam sobie życia bez wielu ludzi . Fakt, że większość posiada telefony, to jednak ten kontakt telefoniczny nie zastąpi tego normalnego. Pandemia pokazała jak bardzo za sobą tęsknimy, Jaka jest radocha kiedy po kilku tygodniowym, czy kilkumiesięcznym niewidzeniu się wracamy na warsztat.

Czujesz że społeczeństwo, rodzina, otoczenie cię ogranicza? Widzi niepełnosprawność, nie to co potrafisz?

Hm, właściwie to nie. Denerwuje mnie jednak to, że w wielu kwestiach o sobie nie mogę decydować sama. Jestem już dorosła, więc chciałabym mieć swoje zdanie w wielu sferach życiowych i samemu podejmować pewne decyzje. Czasem też wkurza mnie, że pracownicy warsztatu traktują nas jak dzieci, a my musimy mówić im per Pan/Pani i ich szanować itp. Rozumiem, że jesteśmy podopiecznymi, no ale troszkę w tym wszystkim przesady.

Jak byś chciała być traktowana? Masz jakieś przesłanie dla naszych czytelników?

Chciałabym być traktowana jak normalny zdrowy człowiek. To, że czegoś nie dojrzę, czy się potknę, że jestem po wolniejsza, czy otyła, to nie znaczy, że jestem inna. Pamiętajcie też, że osoba niepełnosprawna ma prawo do własnego zdania i decydowania o wielu sprawach. Nas trzeba kochać i szanować na równo ze zdrowymi ludźmi.

Jesteś blogerką. Jaki blog prowadzisz? O czym on jest?
Moje zacisze (http://moje–zacisze.blogspot.com/) to blog o mnie. Piszę tutaj o tym co mnie interesuje, o swoich przemyśleniach, radościach i smutkach. Ponieważ kocham kosmetyki i książki, znajdziecie tu takowe recenzje. Ostatnio moją pasją są wywiady z różnymi ludźmi. Moją dumą jest wywiad z Panią Martą Kielczyk.

 

Co Tobie daje blogowanie i jakie wartości przekazujesz przez swoje wpisy?
Blogowanie to przede wszystkim przyjemność. Cieszę się, że o wielu rzeczach mogę opowiedzieć innym. Kiedyś na moim blogu było więcej prywaty, dziś…owszem piszę o sobie, ale już nie tak bardzo osobiście.  Cieszy mnie, gdy widzę, że ludzie czytają to co napiszę, a zaś jak już ktoś skomentuje, to radość jest jeszcze większa.

Blog jest jakąś formą terapii?
Hm, trudne pytanie. Właściwie to nie, nie wiem.

Jakie masz ograniczenia w funkcjonowanie?
Przede wszystkim słabo widzę, mam też problemy z równowagą. A to razem wzięte znaczy, że chodzę często z kimś, bo gdy nie zauważę czegoś i się potknę, to łatwo mogę upaść. Po za tym wiele rzeczy wykonuję wolniej od zdrowych osób.

Z twojej perspektywy jakie ograniczenia są najtrudniejsze dla osoby niepełnosprawnej?

Przede wszystkim nietolerancja, odtrącenie. Owszem w Polsce coraz więcej mówi się o osobach niepełnosprawnych i to jest piękne. Mimo to nadal są środowiska, gdzie jesteśmy niedoceniani, niezrozumiani a nawet wyśmiewani. Jak zginie nietolerancja, to już będzie super. Po za tym nadal jest sporo barier architektonicznych a to duża bolączka dla wózkowiczów, a nawet i dla mnie. Bo łatwo np. nie dojrzeć zejścia z chodnika i się potknąć, schody też nie są mocną stroną. Uważam, że w każdym urzędzie powinna też pracować osoba umiejąca język migowy. Nie jestem w stanie przeczytać etykiet kosmetyków, a przecież wiele informacji tam zawartych jest bardzo ważnych. Uważam, że te etykiety powinny być pisane wyraźniej większym drukiem.

Dużą naszą bolączką jest też częsty brak zrozumienia, akceptacji przez domowników. To przecież z nimi spędzamy najwięcej czasu i kto jak nie oni, powinni najbardziej nas akceptować.

Czego Tobie życzyć w dalszej Twojej drodze życiowej?
Przede wszystkim zdrowia, aby jak najmniej była zależna od drugiej osoby. W tej chwili moim największym zmartwieniem jest pandemia, tak więc, można mi życzyć tego by ona jak najszybciej się skończyła. Czego jeszcze? Przyjaźni i zrozumienia.

 

Dziękujemy za rozmowę.

Ja również bardzo dziękuję i pozdrawiam wszystkich Czytelników. Zachęcam również do czytania mojego bloga.

 

Magdalena i Marta Wróbel

 

Kliknij na wybraną ikonę poniżej aby udostępnić ten artykuł.

Kinga Nowakowska

Zmień czcionkę
instagram